poniedziałek, 7 grudnia 2009

Nat King Cole

Jakiś czas temu pewien kolega "zapoznał" mnie z tym Panem.I od razu przypadł mi do gustu jego ciepły głos i delikatne brzmienie.Jego ballady (przynajmniej w moim przypadku)rozczulają i wzruszają, nadają się na trudniejsze chwile i na te szczęśliwsze. Słuchanie tego muzyka to czysta przyjemność!!

Nat "King" Cole, właśc. Nathaniel Adams Coles (ur. 17 marca 1919 w Montgomery, zm. 15 lutego 1965 w Santa Monica) – amerykański pianista jazzowy i piosenkarz.
Urodził się w Stanach Zjednoczonych w Montgomery (Alabama) najprawdopodobniej 17 marca 1919, aczkolwiek jako data jego urodzin podawany jest też rok 1915 lub 1917. Ten amerykański czarnoskóry muzyk jazzowy, obdarzony ciepłym głosem o pięknej barwie i głębi, rozpoczął karierę jako pianista, później jednak wsławił się balladami.
Dzieciństwo i młodość spędził w Chicago. W 1937 roku zaczął występować w klubach jazzowych w Los Angeles. W 1939 roku założył Trio King Cole (wraz z Oscarem Moore'em i Wesleyem Prince'em). Z czasem jego związki z jazzem uległy rozluźnieniu, a on przeszedł do historii przede wszystkim jako wokalista śpiewający muzykę "łatwą i przyjemną".
W trakcie życia palił trzy paczki papierosów dziennie. Utrzymywał, że dym tytoniowy pozwala zachować mu specyficzną barwę głosu. W efekcie nałogu zmarł przedwcześnie na raka płuc w wieku 46 lat.
Córką Nat King Cole'a jest piosenkarka Natalie Cole. (wiadomości zaczerpnięte z Wikipedii)

Największe przeboje:
"Nature Boy", "'Mona Lisa", "Too Young", "Unforgettable","When I Fall in Love"

Domyślam się,że Nat King Cole nie jest dla aż tak dla wszystkich znany jak np. Czesław Niemen, jednak moim skromnym zdaniem, za swoją twórczość i talent, także zasługuje na miejsce tutaj,a że jest to mój blog i moje Legendy muzyki... :p

środa, 25 listopada 2009



Czy jest ktoś kto nie rozpoznaje tego pana?? Mężczyzna na obrazku to Czesław Niemen. Mam nadzieję,że większość czytających to osób bez zastanowienia od razu wypowiedziała imię tego artysty.Moim zdaniem muzyk ten bez wątpienia zasługuje na miano legendy.

Czesław Niemen, właśc. Czesław Juliusz Wydrzycki (ur. 16 lutego 1939 w Starych Wasiliszkach koło Nowogródka[1], zm. 17 stycznia 2004 w Warszawie) – polski piosenkarz, kompozytor, multiinstrumentalista i autor tekstów piosenek. (zaczerpnięte z Wikipedii)
Obdarzony był głosem o szerokich możliwościach, zarówno jeśli chodzi o skalę, jak i możliwości intonacyjne i brzmieniowe; był jedną z największych indywidualności polskiej sceny rockowej, wielokrotnie w awangardzie docierających do Polski kolejnych stylów muzycznych, tworząc równolegle swoją własną, całkowicie autonomiczną muzykę.

Osobiście uwielbiam jego piosenki, m.in. Dziwny jest ten świat, Wspomnienie,Pod papugami, Sen o Warszawie. Kiedy słucham tych utworów,aż ciarki przechodzą mi po całym ciele. Jestem pełna uznania dla umiejętności i talentu Niemena. jego piosenki należą do trudniejszych pod względem melodycznym ale i interpretacji, emocji które towarzyszą tym dziełom.

środa, 18 listopada 2009


Zamieszczam bardzo ciekawy artykuł z pewnego nr VIVY! Opowiada on historię Seweryna Krajewskiego (jeden z liderów zespołu Czerwone Gitary),mówi też o tym jak powstawały poszczególne utwory,o ich tematyce i sytuacjach, które miały wpływ na ich stworzenie ;)


"Seweryn Krajewski

Jego świat zawalił się kilkanaście lat temu, kiedy w wypadku samochodowym stracił syna. Dlatego przez długi czas legendarny lider Czerwonych Gitar, autor takich przebojów, jak „Anna Maria” i „Nie spoczniemy”, żył z dala od sceny. W tym roku skończył 60 lat. Na festiwalu w Opolu odbędzie się koncert poświęcony jego twórczości.

Te tam, Czerwone Gitary, te żaboty, to taki kicz – miała powiedzieć Agnieszka Osiecka, idąc przez las z Marylą Rodowicz na pierwsze spotkanie z Sewerynem Krajewskim. Wystarczyło jednak kilka chwil, aby zawiązała się między nimi niezwykła przyjaźń.
„Seweryn nie jest gadułą”, opowiadała później Osiecka, „Język służy u niego do przekazywania informacji, czasem do gorzkiego, a nawet posępnego żartu, czasem do wielce znaczącego serdecznego bąknięcia, ale nie do obnażenia duszy, dramatycznych wyznań czy metafizycznych jęków”. Agnieszka Osiecka nie zrażała się jednak usposobieniem Krajewskiego. Lubiła jego dom, ogród, uwielbiała jego śliczną młodą żonę Elżbietę. W atmosferze tych ogrodowych spotkań powstały takie przeboje, jak „Nie spoczniemy”, „Gadu Gadu” czy „Niech żyje bal”.

„Stracić kogoś”

Dziś Seweryn Krajewski jest jeszcze bardziej zamknięty. Po tragicznej śmierci młodszego syna Maksymiliana jego świat zmienił się na zawsze. Był 1990 rok. Elżbieta wracała z synkiem ze szkoły muzycznej. Mieli wypadek samochodowy. Przeżyła tylko ona. Zostali we trójkę, ze starszym synem Sebastianem, też muzykiem, w świecie, który już nigdy nie miał być taki sam. Elżbieta, by nie oszaleć z rozpaczy, zaangażowała się w pracę w organizacji „Sztuka życia”, Krajewski zniknął na jakiś czas ze sceny. Powrócił dopiero po usilnych namowach kolegów. Koncerty miały być lekarstwem na ból. „Po tym, jak zginął mój syn Maksymilian, chciałem uciec od tych wspomnień, miałem nadzieję, że życie koncertowe pomoże mi o tym zapomnieć. Tak też się stało. Koncerty, jeden za drugim, życie hotelowe, coś się działo, było łatwiej. Elżbieta przeżywała to wszystko jeszcze mocniej niż ja, i na te koncerty wziąłem ją ze sobą”, tłumaczył po latach. Krajewscy byli wtedy sobie bardzo bliscy i potrzebni. Los zahartował ich uczucie, choć przecież i bez tego Elżbieta była i jest dla Seweryna największą miłością życia.

„Anna Maria”

Zanim jednak 17-letnia Elżbieta zawładnęła sercem Krajewskiego do reszty, były w jego życiu i inne sympatie. Choć Krajewski kilkakrotnie zaprzeczał, tytułowa Anna Maria, według wspomnień kolegów, to spikerka Telewizji Katowice. Miała ona w niewyjaśnionych okolicznościach wyjechać z Polski, zostawiając rozkochanego w sobie Seweryna. Była to miłość niespełniona. Spełnionym, choć krótkotrwałym uczuciem Krajewskiego była Urszula Sipińska. Miłość wybuchła podczas trasy koncertowej w ZSRR, chcieli nawet pojechać w kolejną muzyczną podróż do Stanów Zjednoczonych, ale ani z trasy, ani z tego związku nic nie wyszło. I tak miało być, bo na Seweryna już czekała za rogiem miłość, która miała być tą jedyną i tą na zawsze.
Elżbieta pojawiła się na koncercie Czerwonych Gitar w sopockim klubie Non Stop 36 lat temu. Był ostatni dzień lata, a ona za chwilę zaczynała klasę maturalną. Krajewski nie odrywał wzroku od pięknej dziewczyny. Następnego dnia miał wyjechać na kilkumiesięczną zagraniczną trasę koncertową. Wiedział, że nie ma czasu do stracenia i choć był najbardziej nieśmiały z całego zespołu, odważył się podejść i poprosić ją o adres. Przez najbliższe tygodnie korespondowali ze sobą. Niedługo później zaręczyli się, a po trzech latach wzięli ślub. On kontynuował karierę w zespole, ona została modelką Mody Polskiej.

„Takie ładne oczy”

Ślub Krajewskiego był oczywiście wielkim ciosem dla fanek. Na łamach gazet rozpoczął się lament nastolatek: „Krajewski! Ze świecą szukać takiej «laleczki»… jest śliczny i tak mu dobrodusznie z oczu patrzy”, czytamy w „Na przełaj”. Albo: „Kocham od roku Seweryna. Niestety, jego autografy mi nie wystarczają. Zawsze jest zamyślony, pewnie martwi się o to, z kim się ożeni”. Koledzy z zespołu opowiadali po latach, że jedna z takich zakochanych nastolatek wysłała Krajewskiemu duszę od żelazka w prezencie z dopiskiem: „Zabrałeś mi serce, zabierz i duszę”. Jako jedną z największych wad zespołu wymieniano „lekceważący stosunek pana Seweryna do fanek”. Krajewskiego podejrzewano nawet o homoseksualizm. Sam opowiadał w wywiadach, jak zdarzało się, że na ulicy ktoś krzyknął za nim: „Krajewska!” A powszechnie znana jest anegdota z pewnego lokalu w Olsztynie, gdzie do stolika Czerwonych Gitar podszedł pan w średnim wieku dziarsko pytając, czy może prosić do tańca. Żona Klenczona, Ala, wzdrygnęła się i odrzekła: „Niestety, nie tańczę”, na co ów pan powiedział: „Ależ ja proszę tamtą panią”, wskazując na Krajewskiego. Seweryn był delikatny, blady, nadwrażliwy i chudy jak szczapa – „kulturysta za dwa trzysta”, jak pisał o nim w pamiętnikach zespołu Bernard Dornowski, basista Czerwonych Gitar. Ale właśnie taki Seweryn Krajewski, nastrojowy i delikatny, był siłą zespołu i idealną przeciwwagą dla żywiołowego i przebojowego Krzysztofa Klenczona. To połączenie temperamentów przyniosło Czerwonym Gitarom dziesiątki przebojów i pozycję najpopularniejszego zespołu w kraju.

„Kwiaty we włosach potargał wiatr”

Jednak gdzie dwie osobowości, tam nietrudno o konflikt. Z czasem Krajewski i Klenczon zaczęli forsować kompletnie inne wizje zespołu. Wreszcie, w styczniu 1970 roku, doszło do kryzysu i zespół głosowaniem zdecydował, który z liderów zostaje w Czerwonych Gitarach, a który musi odejść. Odszedł Klenczon. Od tej pory w grupie zaczął rządzić niepodzielnie Seweryn Krajewski. Klenczon wyjechał z rodziną do Stanów Zjednoczonych, gdzie próbował sił na tamtejszej scenie muzycznej, a Krajewski zaczął pisać kolejne hity dla Czerwonych Gitar. Wtedy powstały takie piosenki, jak „Płoną góry, płoną lasy”, „Ciągle pada” czy „Remedium”.
Lata 70. były dla Czerwonych Gitar czasem zarobkowania w krajach bloku wschodniego. Największą popularność zespół zdobył w NRD, gdzie występował z niemieckimi wersjami swoich najlepszych piosenek. U zachodnich sąsiadów grupa funkcjonowała pod nazwą Rotten Gitarren. Władzom wszystkich demoludów szczególnie podobało się owo słowo „czerwone”…
W 1978 roku Krajewski wraz z Czerwonymi Gitarami koncertowali na Kubie, gdzie, jak wspominali koledzy z zespołu, zakochała się w nim „jakaś wielka kubańska baba, pięć razy od niego większa i grubsza. Trzeba go było ratować”.

„Patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle”


Nie tylko z powodu takich uciążliwych fanek, ale także z racji nie zmieniającego się repertuaru Krajewski był coraz bardziej zmęczony długimi trasami. Częściej tworzył też tylko pod własnym nazwiskiem.
W latach 80. zaczął komponować muzykę do filmów i seriali – najsłynniejsze z nich to „Jan Serce”, „Kogel-mogel” i „Och, Karol”. Pół Polski śpiewało wtedy trochę kiczowate, ale jakże melodyjne „Baw mnie, zepsuj lub zbaw mnie”. Z czasem Krajewski uznał, że ma już dość wyjazdów z zespołem. Czuł, że w domu potrzebuje go Elżbieta, a że dzięki zyskom z ZAIKS-u nie był uzależniony finansowo od koncertów, postanowił zakończyć współpracę z Gitarami. Po odejściu Krajewskiego w 1997 roku zespół grał dalej, choć dla fanów Czerwone Gitary bez Seweryna nie były już tą samą grupą. Krajewski podał nawet dawnych kolegów do sądu, żądając odszkodowania za używanie nazwy Czerwone Gitary. Sąd rozstrzygnął jednak sprawę na korzyść reszty zespołu. Wedle dawnych zasad grupy, spisanych jeszcze w 1965 roku podczas zakładania zespołu, o losach Gitar miała decydować większość. A Krajewski, mimo że lider grupy, był w mniejszości.
Siedem lat temu Seweryn Krajewski wydał pierwszą po długim okresie milczenia płytę. Nosiła tytuł „Lubię ten smutek”. Przyznawał wtedy, że doskonale się czuje w swojej ciszy, ze zwykłym smutkiem, który czasami go ogarnia. Zwierzał się, że wiedzie całkiem zwyczajne życie – czasem posłucha śpiewu ptaków, czasem wpadną jacyś mili goście. W 2003 roku pojawił się jeszcze krążek „Jestem”, też spokojny i liryczny. Tegoroczny koncert w Opolu jest hołdem złożonym Sewerynowi za lata twórczości i dziesiątki przebojów, które poruszały Polaków na przestrzeni ostatnich lat. Sam Krajewski, dziś sześćdziesięciolatek, jest jak zwykle zdystansowany… „Proszę pani, mnie to już naprawdę mało interesuje”, mówi mi spokojnie, „To wszystko już było”.
Tekst AGNIESZKA PROKOPOWICZ

poniedziałek, 16 listopada 2009


Na zdjęci widzimy aktualny skład zespołu.

Muszę się pochwalić,że byłam na koncercie "Czerwonych Gitar" :D Było to może ze 3-4 lata temu. był wspaniale. Była to masowa, darmowa impreza dla każdego. Zeszło się mnóstwo ludzi-młodzi i starsi. Wszyscy jednakowo dobrze się bawili. Młodzi skakali pod sceną, starsi tańczyli albo siedzieli na "amfiteatrowskich" ławeczkach i bujali się w rytm muzyki. Furrorę robiły takie przeboje jak "Ładne oczy masz", "Nie zadzieraj nosa" czy "10 w skali Buforta" . Artyści na bis wychodzili parę razy.Jestem pełna uznanie dla twórczości tych muzyki, gdyż mało jaki współczesny zespół potrafi zachęcić do zabawy, poderwać do tańca młodych jak i starszych członków społeczeństwa.

Czerwone Gitary

To kultowy zespół z lat młodości naszych rodziców i przeboje przy których bawili sie oni na potańcówkach ;)
Kto nie słyszał,niech posłucha...http://martynkaa.wrzuta.pl/audio/293k5YAH1qa/czerwone_gitary_-_nie_zadzieraj_nosa

Trochę historii:

Czerwone Gitary to polski zespół muzyczny,założony przez Jerzego Kosselę i Henryka Zomerskiego 3 stycznia 1965 roku, w kawiarni "Crystal" w Gdańsku Wrzeszczu.W pierwszym składzie występowali jeszcze Bernard Dornowski, Krzysztof Klenczon i Jerzy Skrzypczyk. Pod koniec 1965 odszedł Henryk Zomerski, a jego miejsce zajął Seweryn Krajewski.Największe sukcesy zespół ten odnosił przez pierwsze 5 lat swojego istnienia. Ich debiutancki album to : "To właśnie my"wydany w 1966 roku (160 000 sprzedanych egzemplarzy). Już rok póżniej zespół wydał kolejną płytę długogrającą " Czerwone gotary 2"(240 000). W tym samym roku Seweryn Krajewski otrzymał na Festiwalu w Opolu Nagrodę Polskiej Federacji Jazzowej za debiut kompozytorski. W 1968 ukazał się kolejny album Czerwone Gitary 3 (sprzedaż 220 000 egzemplarzy), a zespół zdobył pierwsze wyróżnienie w Opolu za "Takie ładne oczy". W czerwcu – główna nagroda na Festiwalu w Opolu za piosenkę „Biały krzyż”. W 1970 roku z grupy odszedł ówczesny lider, Krzysztof Klenczon.W 1970 został nagrany longplay Na fujarce, uznawany przez niektórych krytyków muzycznych za najlepszy w historii zespołu. W 1971 r. ukazał się kolejny długogrający album Spokój serca – najbardziej zróżnicowany stylistycznie (kolejna Złota Płyta).W latach 80. zespół zniknął z polskiej estrady na kilkanaście lat. Dzisiaj zespół Czerwone Gitary nadal koncertuje, co prawda w zmienionym składzie.
Aktualny skład to:
Jerzy Kossela
- gitara, założyciel i twórca koncepcji artystycznej Zespołu
Jerzy Skrzypczyk
- perkusja, instr. klawiszowe, wokal - współzałożyciel zespołu
Henryk Zomerski.
- gitara basowa, instr. klawiszowe, flet, wokal - założyciel i twórca koncepcji artystycznej Zespołu
Mieczysław Wądołowski
- gitara 12-to strunowa, gitara akusyczna, wokal - w Zespole od czerwca 1997r.
Arkadiusz Malinowski
- gitara basowa, wokal - młody muzyk promowany przez zespół
Dariusz Olszewski
- gitara solowa, gitara akustyczna, wokal - młody muzyk promowany przez zespół.

(wiadomości zaczęrpnięte z Wikipedii )

czwartek, 5 listopada 2009



Znajomi zawsze dziwili się,kiedy widzieli listę mojego winampa, bo większą część stanowiły stare piosenki,a muzyka tych wykonawców diametralnie różni się od dzisiejszego: bum bum bum, które słyszymy w radio i na dyskotekach. Jednak, po wysłuchaniu kilku utworów ze zdziwieniem stwierdzali,że TO jest dobre ;) Ówcześnie media lansują muzykę, która nie wymaga żadnego zastanowienia, jest łatwo przyswajalna i dostępna dla każdego. Gwiazdą może być każdy,kto tylko ma pieniądze,zaś to czy coś sobą reprezentuje czy też nie, nie ma większego znaczenia. Podobnie jest z treścią utworów...słowa najnowszych piosenek mogę mieć sens albo i nie-najważniejsze, aby melodia szybko wpadała w ucho,jednak jak zazwyczaj obserwujemy jest to przepis na jedno-sezonowy przebój.

Utwory tworzone kiedyś miały piękne, często wzruszające melodie, inne- rytmiczne nadawały się na imprezy (niektóre nadal się na nich pojawiają). Większość niosła za sobą wartości kulturalne i estetyczne, nie przekraczały pewnych granic. Często też były to piosenki z głębszym przesłaniem jak np.Dziwny jest ten świat Czesława Niemena czy We are the world Michaela Jacksona. Niosły one coś więcej niż tylko niezwykłe wrażenia muzyczne- nadzieję,radość,spokój,otuchę...
Myślę,ze każdy z nas zna, a przynajmniej słyszał przeboje takich znakomitości jak THE BEATLES, QUEEN, CZERWONE GITARY, CZESŁAW NIEMEN i wielu wielu innych. Im i ich twórczości będzie poświęcony ten blog.